Święto kwitnących azalii…magia koloru (Pisarzowice, woj. śląskie)
Piękno ma różne oblicza. Jednym z nich jest szeroko pojęta natura. Tym razem wybrałam się do Pisarzowic, a dokładniej na Święto Kwitnącej Azalii. Odbywa się ono od kilku już lat zawsze w maju, w tutejszej Szkółce Roślin Ozdobnych “Pudełek”. Największą atrakcją jest wtedy zwiedzanie prywatnych ogrodów właścicieli, gdzie znajduje się bardzo bogata kolekcja różaneczników i azalii. Ich hodowla jest specjalnością szkółki. Początki ogrodu sięgają 1976 roku. Wszystko, co dziś można tutaj podziwiać jest dziełem gospodarzy tego miejsca. Podczas majowego święta można także zakupić wybrane egzemplarze oraz skorzystać z fachowych porad. Szkółka cieszy się dużym zainteresowaniem gości nie tylko z Polski, ale też i innych krajów europejskich. W ofercie posiada około 450 odmian krzewów iglastych oraz około 500 odmian liściastych.
Zawitałam do Pisarzowic już po raz czwarty. Za każdym razem upajam się bogactwem kolorów i zapachów charakterystycznych dla poszczególnych odmian tych przepięknych roślin. Wjeżdżających na parking witają kolorowo kwitnące azalie.
Wchodzących na teren prywatnego ogrodu już od bramy otacza feeria barw.
Przy pomocy stosownych tabliczek gospodarze tego miejsca “prowadzą” gości po swoim królestwie. Kto zmęczony, może odpocząć w tak uroczych zakątkach jak te na zdjęciach poniżej.
Zwiedzający starają się nie naruszać strefy prywatnej właścicieli.
Ścieżka, którą podążam wije się wśród zieleni. Raz biegnie w cień, raz prowadzi poprzez zalaną promieniami słońca polankę.
To miejsce, zwłaszcza że było gorąco, cieszyło się zrozumiałym zainteresowaniem. Ta część to ogród rekreacyjny.
Tuż obok basenu nad stawem, otoczony lasem, stoi domek letni.
Następnym punktem zwiedzania jest staw z wodospadem. Przyjemnie usiąść, by rozkoszować się takim widokiem.
Wędrując ścieżkami można zagubić się wśród wysokich różaneczników i azalii.
Trudno było mi oprzeć się pokusie, by przyjrzeć się tym pięknym kwiatom z bliska.
I jeszcze jeden staw… Tym razem “z mostem”, jak głosi jego nazwa. Przechodząc tędy można dostrzec z bliska żabki. Rosnące tutaj rośliny wiosną stroją się w piękne, soczyste kolory.
Kolejna część ogrodu chyba na każdym robi wrażenie. Wchodzę w prawdziwy azaliowo-różanecznikowy labirynt. Otaczają mnie intensywnie lub też delikatnie pachnące, różnokolorowe kwiaty, których tło stanowią gdzieniegdzie kloniki. Można tutaj zabłądzić…
Co chwilę mijały mnie grupki zachwyconych gości tego bajkowego ogrodu, którzy w różnych językach wyrażali swój podziw. Ja również czułam się tutaj cudownie. Mogłam choć na kilka chwil zapomnieć o problemach i skupić swoją uwagę na romantycznych kompozycjach kwiatowych.
Taką paletę barw i kształtów skupionych w jednym miejscu nie tak łatwo znaleźć. Dostrzegłam tutaj serduszkę, która rosła wiele lat temu w ogrodzie mojej cioci.
Opuszczając ten zaczarowany ogród czułam się tak, jakbym budziła się z magicznego snu, w którym panuje radość, szczęście i wszechogarniający spokój. Obiecałam sobie wrócić tu znów za rok. Spacer tymi ukwieconymi alejkami jest dla mnie jak potężny łyk krystalicznie świeżego powietrza. Każdy ma swoje odczucia, jednak myślę, że wszystkie one są bardzo pozytywne.