Archive for the ‘Strumień’ Category
Strumieńskie Betlejem… (Strumień, woj. śląskie)
Strumień to najbardziej wysunięte na północ miasto na Śląsku Cieszyńskim. Leży w sąsiedztwie Jeziora Goczałkowickiego. To niewielkie, ładne miasteczko. Warto zobaczyć rynek z rokokowym ratuszem z 1628 roku i barokowe kamieniczki mieszczańskie. Niedaleko rynku znajduje się odnowiony w 2009 roku, wpisany do rejestru zabytków Park Miejski. Odbywają się tu różnego rodzaju imprezy o charakterze kulturalnym i rekreacyjnym. Uwagę przyciąga fontanna solankowa oraz duży plac zabaw. To bardzo przyjazne miejsce dla ludzi w każdym wieku.
Często przejeżdżałam przez Strumień, jadąc w Beskidy. Zdarzało się, że zatrzymywałam się tam, by choćby obejrzeć wspomniany wyżej park. Pod koniec grudnia ubiegłego roku pojechałam tam, by zajrzeć do Strumieńskiego Betlejem przy Parafii Św. Barbary, gdzie od kilku lat w okresie Świąt Bożego Narodzenia pojawia się “żywa szopka”. Jej otwarcie miało miejsce 24 grudnia. Można ją odwiedzać codziennie aż do 13 stycznia.
Przy wejściu przybyłych wita taki oto napis:
Już z tego miejsca widoczne są charakterystyczne zabudowania. W centralnym miejscu – Święta Rodzina.
W stajniach i szałasach umieszczono różnego rodzaju zwierzęta. Były tam m.in. kucyki i różne gatunki ptactwa.
Zainteresowanie budził ten osobnik 😉 Niepospolita uroda, prawda?
Pawie ignorowały obserwujących ich ludzi. Wyraźnie znudzone, ucięły sobie drzemkę.
Zatrzymałam się przy nich trochę dłużej, by dokładniej przyjrzeć się tym pięknym kolorowym ptakom.
Były bardzo spokojne, w odróżnieniu od tych, które wciąż biegały po swojej zagródce tam i z powrotem.
W następnej części szałasu ptaki siedziały prawie nieruchomo.
Dużym zainteresowaniem, zwłaszcza dzieci, cieszył sie kucyk. Każde chciało go pogłaskać i zrobić sobie z nim pamiątkowe zdjęcie.
Podobnie było z osiołkiem Pawełkiem… Swoją drogą to bardzo sympatyczne zwierzę.
Tuż obok umieszczono owce. Akurat była pora karmienia, toteż wszystkie zgromadziły się wokół paśnika.
Mnie spodobały się trzy alpaki: Miguś, Madzia i Ania. Przydaje sie takie futerko, gdy na dworze mróz jak dziś.
Chciałam zobaczyć też tych najbardziej egzotycznych gości szopki. Podążyłam więc w ich kierunku. Po drodze zajrzałam do sarenek.
Największą atrakcją Strumieńskiego Betlejem wzorem lat ubiegłych i w tym roku był wielbłąd Czesio. Znudzony, senny, nie chciał pokazać się w całej swojej okazałości. Co chwilę ziewał. Nie przeszkadzało to ani dorosłym, ani też dzieciom, które chciały dzielić się z nim przyniesionymi słodyczami czy tez owocami.
Tuż obok legowiska Czesia rezydowały dwa strusie. Wiem, że to bardzo ciekawskie ptaszki. Swoje zainteresowanie okazują – dziobiąc, zwłaszcza w te elementy, które błyszczą. W trosce o mój aparat wolałam stać w bezpiecznej odległości.
Kościół oświetlały ostatnie promyki grudniowego słonka. Zwiedzających było już coraz mniej.
Zerknęłam jeszcze na tablicę z informacjami na temat wszystkich wydarzeń jakie związane były z tym miejscem podczas trzech tygodni istnienia strumieńskiej szopki.
Każdego roku mieszkańcy Strumienia bardzo angażują sie w prace związane najpierw z budową “Betlejem”, a następnie w pilnowanie, opiekę i karmienie zwierząt. Pełnią te dyżury 24 godziny na dobę, czy to święta, niedziela, czy też dzień powszedni. Gdy nadchodzi czas pożegnania ze zgromadzonymi tu zwierzętami ich opiekunowie nieraz mają łzy w oczach. Żegnają się z nadzieją, że za rok znów stanie szopka i przyjadą zwierzęta z Czesiem i Pawełkiem na czele.