Archive for the ‘Szydłów’ Category
Szydłów – “polskie Carcassonne”… (woj. świętokrzyskie)
Przez Szydłów przejeżdżałam już dwa lata temu podczas pierwszej mojej bytności na ziemi świętokrzyskiej, jednak nie miałam czasu, by tam się zatrzymać. W ubiegłym roku umieściłam Szydłów na swojej wakacyjnej trasie. Wiedziałam, że to ciekawe miejsce, więc zależało mi, by je spokojnie obejrzeć. Na początek kilka słów wprowadzenia…
Gmina Szydłów znajduje się w województwie świętokrzyskim, około 40 km na południowy wschód od Kielc. Historia tego miejsca na mapie Polski sięga XII wieku, gdy to pojawiła się pierwsza pisemna wzmianka o nim. Dotyczyła ona powinności mieszkańców do płacenia dziesięciny. W XIV wieku Szydłów posiadał już prawa miejskie. Otrzymał je w 1329 roku. W połowie tego stulecia miasto zostało otoczone murami obronnymi, a król Kazimierz Wielki przez przekształcenie rezydencji w warowny zamek sprawił, że Szydłów stał się warownią stojącą na straży Małopolski. Dzięki korzystnemu położeniu miasto rozwijało się, kwitł handel, powstawały cechy rzemieślników. Za panowania Zygmunta Starego w Szydłowie istniało ich wiele, co zostało zatwierdzone przez króla w postaci cechu zbiorowego (1523r.). Sławę miastu przyniosła produkcja sukna. Pięć lat później miasto zyskało własny wodociąg, którego pochodną były późniejsze łaźnie miejskie. W owym czasie zamieszkiwało tutaj 710 mieszkańców. W XVI i XVII wieku Szydłów nawiedziło kilka tragicznych w skutkach wydarzeń. Dwukrotnie wybuchł pożar (1565r., 1630r.), który spowodował wiele dotkliwych zniszczeń. Następne straty mieszkańcy i miasto ponieśli w wyniku potopu szwedzkiego, gdy to przy życiu pozostała prawie zaledwie 1/4 liczby mieszkańców. W gruzy obróciło się wiele zabudowań oraz częściowo zamek i mury. Przestały istnieć wodociąg i łaźnia. Miasto nie było w stanie powrócić do swej świetności z XIV i XV wieku. Tym bardziej, że nie był to koniec nieszczęść jakie je spotkały. Zaraza, napaści, spory i inne niekorzystne zdarzenia trwały do roku 1869, gdy to Szydłów utracił prawa miejskie. Pierwsza wojna światowa nie spowodowała tu większych szkód. Natomiast druga przyniosła wielką tragedię. Niemcy zgładzili 1/3 liczby mieszkańców, którą stanowiła ludność pochodzenia żydowskiego. Miasto zostało zniszczone. Prawie natychmiast po zakończeniu działań wojennych rozpoczęła się odbudowa. Objęła ona także zabytki jak i przemysł. W 1979 Szydłów obchodził 650-lecie nadania praw miejskich.
Zapyta ktoś, skąd wzięła się jego nazwa?
Ano podobno dawno temu, gdy miejsce to porastała gęsta puszcza, na podróżujących tędy czyhała banda pod wodzą zbója zwanego Szydłem. Zrabowane łupy gromadzili w jaskiniach. Gdy pewnego razu napadli na orszak królewski wywiązała się ostra walka. Król modląc się o zwycięstwo obiecał, iż jeśli jego wojowie pokonają zbójników, w podziękowaniu wybuduje w tym miejscu kościół. Tak tez się stało. Rozbójnicy zginęli w walce, a pojmany Szydło wskazał ukryte łupy. Dzięki nim wybudowano kościół i założono osadę, która przyjęła nazwę Szydłów, od imienia opisanego rozbójnika.
Nieopodal murów, którymi otoczone jest miasto, znajduje sie mały parking, gdzie można zostawić samochód. Po kilku krokach stanęłam przed tablicą informacyjną z mapą Szydłowa, na której naniesione zostały co ciekawsze miejsca.
Po zapoznaniu się z nią weszłam na teren miasta i znalazłam się tuż przy kościele p.w. św. Władysława. Stoi on w najwyższym punkcie miasta, w południowo-wschodnim narożniku murów miejskich. Oto droga prowadząca do niego i fragmenty murów okalających miasto.
Na teren przykościelny wchodzimy przez murowaną bramę zwieńczoną trójkątnym szczytem.
Fundatorem kościoła p.w. św. Władysława był król Kazimierz Wielki. Budowę ukończono w 1355 roku. To jeden z kilku kościołów ekspiacyjnych czyli tzw. pokutnych króla, który postawił je jako zadośćuczynienie za to, iż księdza Marcina Baryczkę, który śmiał go upomnieć za rozpustne życie, nakazał wrzucić do Wisły. Koleje losów tej budowli są podobne jak i Szydłowa. W 1630 roku strawił ją pożar, po którym była odbudowana. Kolejne zniszczenia przyniosła jej II wojna światowa. Zburzone zostały dachy, stolarka oraz wyposażenie kościoła. Zachował sie jedynie ołtarz z XVI wieku. W latach 1945-48 budowla po raz kolejny podniosła się z ruin. To jedyny gotycki ceglany budynek zachowany w mieście do dnia dzisiejszego. Widoczny z daleka, dominuje nad miasteczkiem.
Po prawej stronie od wejścia witają mnie rzeźby, m.in. anioła… Stojąc w słońcu przyglądam się potężnej bryle kościoła. Jak widzimy, elewację frontową zdobią trzy okna ostrołukowe. Poniżej środkowego dostrzegam piękny kamienny portal, jeden z najbogatszych w Polsce. Przed kościołem na wysokiej kolumnie stoi rzeźba św. Barbary. Była ona tutaj patronką górników skalnych. Kopalni kamienia było na tym terenie sporo.
Gotyckie sklepienie dwunawowej budowli wsparte jest na dwóch ośmiobocznych filarach, które patrząc od wejścia przesłaniają ołtarz. Takie ich usytuowanie świadczy o tym, iż znajdujemy się w kościele pokutnym, wzniesionym staraniem króla Kazimierza Wielkiego. Podobno bez zbytniego entuzjazmu poddał się tej karze za swój czyn względem księdza Baryczki. Swej ku temu dziełu niechęci być może dał wyraz w centralnym usytuowaniu filaru tuż przy wejściu wszystkich kościołów ekspiacyjnych, które stawiał. To jedna z chyba mniej wiarygodnych hipotez na temat w/w filarów, ale kto wie, jak było naprawdę?
Duże ostrołukowe, zdobione witrażami okna, sprawiają, że wnętrze jest stosunkowo jasne.
Od strony północnej znajduje się barokowa kaplica. Latem tego roku znajdowała się ona w trakcie prac rekonstrukcyjnych. Tak oto wyglądała…
Miałam także możliwość wejścia do zakrystii. To tutaj zachowało sie oryginalne krzyżowo-żebrowe sklepienie gotyckie…
Powyżej widać fragmenty oryginalnego tynku.
W tytule użyłam określenia “polskie Carcassonne”. Dlaczego? Otóż w Szydłowie został zachowany XIV-wieczny układ średniowiecznego miasta. To jeden z najstarszych w Polsce układów urbanistycznych. Odniesienie to używane jest w stosunku do kilku polskich miast, a Carcassonne oznacza nazwę miasta we Francji, które biorąc pod uwagę jego zabytkową architekturę stanowi największy w Europie tego rodzaju średniowieczny kompleks. Tę potężną fortecę odwiedza rokrocznie kilka milionów turystów.
Kościół znajduje się kilka kroków od rynku. Czysty, estetyczny, zadbany. To ładna wizytówka miasteczka.
Jadąc ulicą Kielecką ze Staszowa do Kielc możemy obserwować mury obronne otaczające miasto. Postawiono je w XIV wieku za sprawą króla Kazimierza Wielkiego. Wysokie na 10m baszty umożliwiały obserwację samych murów jak i tego, co działo się w ich bezpośrednim otoczeniu. Obecnie możemy obejrzeć ich cztery odcinki o łącznej długości ok. 700 metrów z jedną bramą wejściową i jedną basztą, stanowiącą dziś dzwonnicę kościelną. Mury przetrwały dzięki temu, że nie znalazł się nabywca, gdy wystawiono je na sprzedaż. Jako ciekawostkę podam proponowaną ich cenę. Była to kwota 1867 zł i 35 gr. (1822r.).
Zza murów doskonale widoczny jest kościół p.w. św. Władysława oraz Brama Krakowska.
Niegdyś istniały trzy bramy: Opatowska, Wodna i Krakowska. Tylko ta ostatnia przetrwała do dnia dzisiejszego. Dwie pozostałe zostały wystawione na licytację. Rozebrano je i sprzedano. Brama Krakowska została poddana renowacji w 1946 roku i taką ją możemy oglądać dziś. Główny zrąb pochodzi z XIV wieku. Część górna, renesansowa to wiek XVI. W najwyższej części bramy dostrzegamy dwie koliste wieżyczki i attykę, we wnękach której umieszczono cztery otwory strzelnicze. Gdy brama pełniła swoją obronną funkcję była zamykana od wewnątrz żelazną broną. Dodatkowym wzmocnieniem było tzw. przedbramie, wysunięte do przodu. Wejście przez bramę umożliwiał zamocowany na łańcuchach zwodzony most.
To widok bramy od ulicy Kieleckiej, a ściślej ulicy Kazimierza Wielkiego.
A oto brama widziana od strony miasta. Można pospacerować wzdłuż murów.
Czas by spojrzeć na to, co pozostało po zamku. Pochodzi z XIV wieku. Była to budowla w stylu gotyckim, prostokątna, dwukondygnacyjna. Zawierała pomieszczenia mieszkalne oraz kaplicę. Obok zamku wg opisu z 1533 roku znajdował się sad, sadzawki i łąka. Na terenie przyzamkowym znajdowały się także: kuchnia, pomieszczenia dla służby, spichlerz oraz dwie stajnie mogące pomieścić w sumie 44 konie. Gdy król Zygmunt III przyjeżdżał do Szydłowa, mieszkał w zamku. Zainteresowała mnie informacja, że zastosowano w nim ogrzewanie hypokaustyczne, co oznacza iż ciepło powstające z paleniska umieszczonego w dolnej części budowli wędrowało kanałami w podłodze, a być może i w ścianach, ogrzewając położone wyżej pomieszczenia. Podobnie jak inne zabudowania tak i zamek na przestrzeni lat, ulegał zniszczeniom, o czym wspominałam wcześniej. Odbudowa miała tu miejsce m.in. w 1723 roku. Po II wojnie światowej rekonstrukcji poddano najwyższy jego fragment, a to co pozostało zostało zabezpieczone jak trwała ruina.
Oto co zobaczyłam w sierpniu 2012 roku. Na ścianie frontowej budynku Bramy Zamkowej znajduje się barokowy kartusz kamienny z polskim orłem, trzema koronami szwedzkimi i napisem świadczącym, iż budynek wzniesiony został za panowania króla Zygmunta III. Brama prowadzi na dziedziniec zamkowy. Po prawej jego stronie widzimy tzw. Salę Rycerską. To pozostałość po zamku. Na dziedzińcu powstała swego rodzaju galeria rzeźb, przedstawiających władców Polski. Wykonane one zostały przez artystów podczas Międzynarodowego Pleneru Rzeźbiarskiego, który odbywa się tutaj od kilku już lat w sierpniu.
Warto jeszcze zajrzeć do Skarbczyka, czyli budynku powstałego prawdopodobnie w XVI wieku z okrągłej baszty obronnej, w którym to mieści się Muzeum Regionalne, a w nim trzy ekspozycje tematyczne: archeologiczna, geologiczna i historyczna.
Jadąc tutaj nieco inne miałam wyobrażenie co do zamku. Niestety czas i zniszczenia zrobiły swoje. Nie zachwycił niestety…
Na zakończenie mojej wizyty w Szydłowie chciałam jeszcze zerknąć na synagogę. Stoi ona w północnej części miasta. Podążając w jej kierunku szłam wzdłuż kolejnego fragmentu murów. Wkrótce dojrzałam bożnicę. To jedna z najstarszych tego typu budowli w Polsce. Pochodzi z poł. XVI wieku. Podobno pod tynkami znajdują jeszcze fragmenty pięknych polichromii, które w dobrym stanie można było tutaj oglądać jeszcze w pierwszej połowie ubiegłego wieku. Niestety zostały zamalowane.
Oprócz swojej podstawowej funkcji, pełniła także i inne. Podczas wojny była magazynem dla broni i żywności. Okupant dokonał tu celowych zniszczeń. Po wojnie mieściło się tu kino. Miejsce kultu zostało jedynie zabytkiem architektonicznym. Mury budynku grubości ok. 2 metrów czyniły z niego małą warownię. Najpierw był budynek murowany, a później dobudowano tę część drewnianą, która mieściła m.in emporę dla kobiet. Dziś mieści się tutaj Muzeum Kultury Żydowskiej.
Wewnątrz synagogi jest miejsce w które wkładano Torę po zakończeniu modlitw oraz wnęki na ogień i skarbonę. Stoi tutaj też posąg Mojżesza, wielkości 4 metrów oraz rzeźby ukazujące sceny ze Starego Testamentu. Prócz nich są też przedmioty i księgi związane z kulturą żydowską.
Tuż obok synagogi i w tym roku odbywał się plener rzeźbiarski.
Z pewnością wiele osób przejeżdżało tędy, ale z różnych przyczyn nie zatrzymało się. Cieszę się, że ja mogłam tu wreszcie przyjechać i pospacerować urokliwymi uliczkami, pamiętającymi czasy, gdy pomieszkiwali tu królowie. To miejsce o ciekawej historii. Małe, ale posiada “duszę” i swoisty klimat… Rok rocznie odbywa się tu sporo imprez, m.in. wspomniane już plenery rzeźbiarskie, malarskie, spotkania z kulturą żydowską oraz święto śliwki.
Chciałabym zobaczyć m.in. Turniej Rycerski o miecz króla Kazimierza Wielkiego, na który zjeżdża rycerstwo różnych epok historycznych. Odbywają się pojedynki, pokazy konne oraz nocna bitwa o zamek. Ulicami miasta przechadzają się powabne białogłowy w powłóczystych sukniach w towarzystwie przystojnych i mężnych rycerzy. Pobrzmiewa stylowa muzyka, a stoły uginają się od wszelakiego jadła. Chciałabym móc powiedzieć, że “…i ja tam byłam, miód i wino piłam…”. Może…kiedyś… 😉
Zapraszam do Szydłowa. Mam nadzieję, że zachęceni tą garścią informacji i zdjęciami znajdziecie chęć i czas, by tu zajrzeć.