Archive for the ‘Pałac Marianny Orańskiej w Kamieńcu Ząbkowickim’ Category

Pałac Marianny Orańskiej (Kamieniec Ząbkowicki, woj. dolnośląskie)

   Pałac w Kamieńcu Ząbkowickim zrobił na mnie wrażenie już na fotografiach, które przeglądałam, szukając interesujących mnie miejsc. Architektura, historia, klimat – wszystko to przemawiało za umieszczeniem pałacu na trasie moich wakacyjnych wojaży. Gdy stanęłam na parkingu, niebo zakrywały ciemne chmury, zaczęło mżyć. Nie zniechęciło mnie to absolutnie. Kupiłam bilet wstępu i ruszyłam ścieżką w kierunku budowli, która mnie tak zafascynowała. Jako przedsmak tego, co miałam za chwilę zobaczyć przyjrzałam się fotografii witającej przybywających tu turystów. Obok niej, plan całego zespołu pałacowo – parkowego. Rozległy teren.

Gdy zza zakrętu ujrzałam pałacowe wieże, aż przystanęłam. Zaskoczyła mnie majestatyczna forma murów. Robiły tym większe wrażenie, że pałac stoi na wzgórzu. Chciałam jak najszybciej wejść do środka. Idąc wzdłuż murów w kierunku wejścia przyglądałam się okolicy, wyobrażając sobie to miejsce w pełnym rozkwicie.

     

Jednak zanim podążymy za przewodnikiem, by przybliżyć Wam nieco klimat tego miejsca, opowiem pokrótce jego historię. Otóż pałac zawdzięczamy księżniczce niderlandzkiej Mariannie Wilhelminie Orańskiej. Była córką Wilhelma I Orańskiego i jego pierwszej żony, Fryderyki Luizy Pruskiej. Księżniczka była kobietą wyemancypowaną i przedsiębiorczą, co nie było wówczas mile widziane. Osobiście doglądała swoje firmy, pomnażała majątek. Zaś jej mąż, Albrecht IV Hohenzollern, niestety nie był przykładnym partnerem. Zdradzał ją, nie traktował z szacunkiem… W roku 1837 Marianna odziedziczyła w spadku po zmarłej matce Kamieniec, który odwiedziła w roku następnym po raz pierwszy. Tak  spodobała jej się  ta okolica, że postanowiła wybudować tu letnią rezydencję. Jeszcze tego samego roku wynajęty architekt przedstawił jej swój projekt. Wiosną następnego roku rozpoczęły się prace. Do jesieni stały już mury parteru, filary, kolumny komnat i fragment muru mającego okolić całość. Prace zostały przerwane w roku 1848, po tym jak doszło do rozwodu Marianny z Albrechtem. Wybuchł skandal, gdyż bezpośrednim powodem zakończenia tego małżeństwa był romans księżniczki z masztalerzem, któremu urodziła dziecko. Stąd, mimo wcześniejszych niegodziwości ze strony męża to ona musiała ponieść srogie konsekwencje swego mezaliansu. Wśród nich był zakaz spotykania się z dziećmi oraz zakaz pobytu na terenie Prus dłużej niż 24 godziny, każdorazowo meldowanie się na posterunku policji oraz kara infamii (m.in. utrata czci, ograniczenie praw). Mimo tych trudności prace przy budowie pałacu zostały wznowione w 1853 roku. Wtedy Marianna przekazała pałac swemu synowi Fryderykowi Wilhelmowi Albrechtowi. Nie mogła przebywać na miejscu, dlatego kupiła posiadłość w Bilej Vodzie, leżącej 12 km od Kamieńca, by stąd doglądać budowy. W 1857 roku pałac w częściach wieżowych posiadał już cztery kondygnacje. W tym stanie jego główna część mogła zostać już zamieszkana. Gospodarz wydaje z tej okazji wielki bal. W 1859 rozpoczęto budowę tarasów i ogrodów. Jako datę ostatecznego zakończenia budowy pałacu uznaje się 8 maja 1872 roku. Tak więc jego budowa trwała 33 lata i kosztowała tyle, ile wówczas warte były trzy tony złota. Marianna Orańska zmarła w roku 1883.

W 1945 roku potomkowie Marianny w obawie przed Armią Czerwoną opuszczają pałac. Zabierają ze sobą część dóbr stanowiących wyposażenie wnętrz, m.in. dzieła sztuki. Jednak sporo cennych elementów ozdobnych czy mebli pozostało. Gdy Rosjanie zajmowali pałac, był on w bardzo dobrym stanie. Podobno wywieźli jeszcze około 15 wagonów cennych dzieł sztuki, antyków i innych wartościowych przedmiotów. Następny rok jest tragiczny, gdyż w pałacu wybucha pożar. Płonie przez dwa tygodnie. Armia Czerwona nie pozwala ludności na ugaszenie go. Co chcieli w ten sposób ukryć? Może swoją zachłanność lub też wejście do podziemi i lochów? W lutym 1946 roku Rosjanie wycofali się. Pałac popadł w ruinę. To, co przetrwało, czyli marmurowe podłogi oraz kolumny wywiezione zostały do Warszawy. Następne lata to systematyczna dewastacja. Złodzieje, szabrownicy ogołocili rezydencję ze wszystkiego, co przedstawiało jakąkolwiek wartość. Gdy pozostały już tylko pozbawione okien, dachu, podłóg, części stropów gołe mury, a pomieszczenia zawalone były gruzem, porośnięte  dziką roślinnością, pojawił się człowiek, chcący uratować to, co pozostało. W 1986 roku teren z pozostałością pałacu zostaje mu wydzierżawiony na 40 lat. Na jego ratowanie i zabezpieczenie wydaje cały swój majątek.  Niestety przed upływem tego terminu dzierżawca zmarł i w 2012 pozostałości pałacu wracają pod zarząd gminy Kamieniec Ząbkowicki. Od razu ruszają prace. Rok kolejny przynosi dobrą wiadomość dla wszystkich miłośników tego miejsca. Zostaje ono, po przeprowadzeniu niezbędnych prac remontowych i zabezpieczających, udostępnione turystom. Wójt Kamieńca bardzo poważnie zajął się przywracaniem dawnego blasku tej nietuzinkowej budowli. Prace prowadzi ze środków własnych oraz funduszy z różnego rodzaju projektów. Między innymi przy pracach porządkowych pracują tutaj bezrobotni. Młodzi ludzie, pasjonaci, zajmują się obsługą ruchu turystycznego, oprowadzając po dostępnych do zwiedzania fragmentach pałacu i opowiadając o jego tajemnicach.

Pałac robi duże wrażenie. Umiejscowiony na wzgórzu jest dobrze widoczny. Materiały użyte do jego budowy były najwyższej jakości, o czym możemy się przekonać patrząc na lśniące w słońcu politurowane cegły. Biorąc pod uwagę jego wygląd, nazywany jest zamczyskiem, choć jest jedynie letnim pałacem. Posiada cztery, górujące nad całością narożne wieże, solidne grube mury… Jego symetria jest charakterystyczna dla budowli barokowych. Do pałacu prowadzą charakterystyczne dla architektury romantycznej szerokie schody oraz podjazd dla powozów. Nad nim znajdował się taras sali balowej, z którego roztaczał się niesamowity widok. Po drugiej symetrycznej stronie pałacu znajdowała się równie duża sala jadalni, z widokiem na tzw. parter wodny. Między nimi były umiejscowione dwa dziedzińce, porośnięte wspaniałymi potężnymi bluszczami. Obecnie biegnące wzdłuż nich korytarze są otwarte. Niegdyś były przeszklone, ogrzewane, dzięki czemu mogły stać tam egzotyczne rośliny oraz meble. Znajdowały się tu wejścia do tzw. pokoi herbacianych. Pałac był tak rozległy, że gdy Marianna i jej były mąż przebywali w nim w tym samym czasie, nie wchodzili sobie w drogę. Służba miała do swojej dyspozycji korytarz powyżej, by nie przeszkadzać w poruszaniu się państwu, swoim pracodawcom. Na piętrze najwyższym znajdowały się sypialnie właścicieli pałacu. Z pewnością udogodnieniem były windy: osobowa, towarowa oraz kuchenna, dostarczająca posiłki “na pokoje”. Podobno w okresie międzywojennym na terenie pałacu pracowało ok. 150 osób.

W pałacu zastosowano wiele nowoczesnych jak na owe czasy rozwiązań, takich jak ogrzewanie podłogowe wokół dziedzińców. Gorące powietrze było tłoczone do wyższych kondygnacji, dzięki czemu w pałacu było w miarę ciepło, mogły rosnąć egzotyczne rośliny.

 

Gdy zebrała się grupa zwiedzających, pojawił się przewodnik. Zwiedzanie rozpoczynamy wchodząc przez wejście boczne od strony maszynowni.

 

Stąd  56 krętych wąskich schodków prowadzi do stajni. Znajdowały się tu boksy na 30 koni. Była to jedyna w swoim rodzaju stajnia. Konie miały żłoby z marmuru oraz kryształowe lustra. Niestety do dziś mało co z nich pozostało. Jedynie oryginalne są tutaj witraże okienne. Jest tutaj też mała ekspozycja zdjęć pałacu. Na jednym z nich widoczna jest cała budowla.

 

    

Słuchając opowieści przewodnika zerkałam już na dziedziniec i stojącą tam studnię. Wreszcie mogłam przyjrzeć jej się dokładniej. Posiada marmurową obudowę i ciekawy kształt. Jak widać czeka na renowację. Stojąc przed ścianą pałacu widać jego wielkość.

  

Po krótkiej chwili poszliśmy dalej. Przed jednym z okien na parterze znajdowały się schodki. Po rozwodzie ze swoim mężem Albrechtem, wskutek skandalu nim wywołanym Marianna Orańska otrzymała zakaz przebywania na terenie Prus dłużej niż 24 godziny jednorazowo (o czym wspomniałam opisując historię pałacu), więc zastosowała pewien wybieg. Zamieszkała w posiadłości położonej o 12 km od Kamieńca, by móc często odwiedzać pałac. Jako że nie mogła wchodzić doń głównym wejściem, podobno  korzystała ze schodków prowadzących do wnętrza przez okno. I ja miałam okazję wejść tą drogą. Po chwili byłam już w środku. Jeszcze spojrzenie za siebie na zabudowania stajni, naprzeciw których to tajne wejście się znajduje.

Od tego miejsca niestety doznałam pewnego rodzaju rozczarowania. O ile pałac z zewnątrz robi wrażenie obiektu, który nie jest aż tak bardzo zniszczony, to wnętrza są tragiczne. Z oryginalnego wyposażenia nie zostało prawie nic. Marmurowe posadzki, parkiety z cennego drewna, meble, galeria rzeźby i obrazów, złote naczynia… Gdzie to wszystko się podziało? Jak można było dopuścić się takiej dewastacji? Obecnie możemy zobaczyć portrety właścicieli pałacu oraz fragmenty marmurowej łazienki.

Na ścianach wiszą także archiwalne fotografie, ukazujące pałac w czasach swej świetności.

    

Gdy wyszliśmy na zewnątrz, ujrzałam tzw. parter wodny. Mimo to, że przedstawiało straszny widok, zachwyciło mnie to miejsce. Niegdyś miejscem przykuwającym uwagę była tu grota zwieńczona stojącą na 11-metrowej kolumnie figurą Nike. W niszy znajdował się posąg Perseusza. Po obu stronach groty obudowanej arkadą, podobnie jak i w innych częściach tego miejsca, stały marmurowe ławeczki. Znad groty prawdopodobnie spływała woda. Poniżej arkady, w zbiorniku wodnym, zamontowane były tzw. wodorzygacze o kształcie masek. Uroku temu miejscu dodawały lilie wodne. Podążając za przewodnikiem cieszyłam oczy wszechobecną zielenią, którą przełamywała tu jedynie czerwień cegieł i szarość kamienia, z których to materiałów  zbudowane są arkady. Gdybyż to miejsce mogło znów ożyć, by zachwycać swym romantycznym charakterem… Czekam na to, choć sporo czasu upłynie, zanim to się ewentualnie stanie. Do nastroju tego miejsca pasuje mi muzyka mistrza Kitaro (np. Silk Road). Takie tęskne, wręcz kosmiczne dźwięki. Bardzo chciałabym móc tu kiedyś powrócić, usiąść na ławeczce, posłuchać szumu wiatru w gałęziach starych drzew, spojrzeć na swoje odbicie w wodzie sadzawki…

 

   

Szkoda, że z groty i elementów dekoracyjnych nie zostało prawie nic.

  

Przyglądałam się murom pałacu, mając w pamięci fotografie z czasów, gdy był zamieszkany. Zbudowano go w stylu neogotyckim, z nawiązaniem do architektury romańskiej i włoskiego gotyku. Położony jest na planie czworokąta, z czterema okrągłymi wysokimi na 33 metry wieżami w narożnikach. Pomiędzy dodatkowymi mniejszymi wieżyczkami znajduje się kartusz herbowy.

Skrzydła pałacu tworzą dziedziniec wewnętrzny otoczony otwartymi arkadami. W środkowej części widzimy kryte, także arkadowe przejście łączące dłuższe skrzydła. Moja wyobraźnia podsuwa mi obrazy, na których toczy się tutaj życie pałacowych mieszkańców. Piękne kobiety w wytwornych toaletach, towarzyszący im panowie bawiący swe towarzyszki rozmową. Tu i ówdzie przemykająca służba. Fascynujące. Gdyby można było włączyć przy wejściu taki magiczny guziczek, przenoszący mnie w tamte czasy, zrobiłabym to bez wahania.

   

Niestety wejścia do pomieszczeń na tym poziomie były zamknięte. Podążałam za grupą w kierunku hali podjazdu. Byłam ciekawa jak wygląda z bliska, bo widziałam go tylko z poziomu ścieżki biegnącej u podnóża pałacu. Podjazd był na tyle szeroki, że mogły podjechać tutaj jednocześnie dwa powozy. Na fasadzie frontowej warto przyjrzeć się interesującym portalom.

   

Stojąc na szczycie schodów spoglądałam na rozległy krajobraz. Każdy, kto tutaj zawita, zwraca uwagę na ilość znajdujących się na przypałacowym terenie fontann. Było ich 27. Obecnie od 1 maja 2014 roku działa tu jedna, najwyższa na Dolnym Śląsku. Ma strumień dochodzący do 30 m wysokości. Można ją podziwiać przez kilka godzin dziennie na stawie przed budynkiem maszynowni. Niegdyś, za czasów świetności pałacu wszystkie fontanny mogły działać równocześnie zaledwie przez dwie godziny dziennie, ze względu na niewydolność instalacji. Zasada działania była następująca: wodę ze stawu pompowano w górę do dwóch zbiorników w parku, skąd spływała ona do fontann w taki sposób, że w górnych strumień miał wysokość 5-7 metrów, natomiast w dolnej 33 metry. Dodatkowo w parku znajdowały się marmurowe misy i kaskady. Patrząc od strony reprezentacyjnej pałacu możemy dostrzec cztery tarasy ogrodowe, schodzące stopniowo w dół. Tarasy zachodnie prezentowały się wówczas jak żywcem wyjęte z jakiejś baśni. Poniżej możemy porównać, jak wyglądały wcześniej te miejsca, a jak prezentują się obecnie. Mam nadzieję, że kiedyś to miejsce znów będzie równie piękne.

         

Zdjęcia te pochodzą z wakacji 2014 roku. Podobno obecnie pałac wygląda już nieco inaczej. Władze Kamieńca mają ambitne plany. Zamierzają doprowadzić do rewitalizacji zespołu pałacowo-parkowego do roku 2030. Czy jest to możliwe? Chciałabym by było… Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, iż ogrom prac do wykonania jest tu niesamowity, co pociąga za sobą potrzeby finansowe, ale bez ludzi, którzy potrafili by je mądrze wykorzystać to nie ma szans powodzenia. Jeśli jednak to się uda, to pałac będzie jednym z najpiękniejszych obiektów tego typu w Polsce, a może i w Europie.

Na zakończenie wiążąca się ze wzgórzem kamienieckim legenda o Białej Damie. Otóż podobno w XVI wieku po ziemi śląskiej wędrowała księżniczka Berendyna. Do Kamieńca Ząbkowickiego dotarła już po zmroku, toteż noc spędziła w obozie rozbitym na wzgórzu. Po przebudzeniu, rozejrzała się po okolicy i zauroczona pomyślała, że chciałaby w tym miejscu zbudować zamek dla siebie. W tym samym momencie usłyszała cichutki głos, ostrzegający ją, by tego nie robiła, bo spowoduje to wiele zła. Gdy spojrzała w stronę, z której dochodził ten głos dojrzała znikającą we mgle odzianą w białe szaty piękną kobietę. Gdy Berendyna opowiedziała o tym braciom z pobliskiego klasztoru, wyjaśnili jej, że był to duch Herty, która była  narzeczoną czeskiego księcia Bożywoja. Zginęła w potyczce, a książę pochował ją właśnie na tym wzgórzu.  Od tego czasu Herta jako Biała Dama ostrzegała przed osiedleniem się na kamienieckim wzgórzu. Dlatego tak długo pozostawało ono puste.

Ciekawe, czy i teraz pojawia się tam duch Herty, by w powłóczystej sukni wędrować po zdewastowanych korytarzach z żalem, że nie posłuchano jej rad. Mam wrażenie, że to piękne miejsce śpi snem kamiennym, Gdy się przebudzi, zajaśnieje pełnym blaskiem.

 

Schodząc po schodach rozmyślałam o tym, jak czuła się Marianna spoglądając na, jakby nie było, swój piękny pałac, w którym tak naprawdę nie mogła zamieszkać. Przemykała jak złodziej, by na chwilę nacieszyć się rozmową ze swymi bliskimi i czym prędzej opuścić teren Kamieńca. Przestroga Herty spełniła się.

VN:F [1.9.17_1161]
Rating: 8.0/10 (4 votes cast)
VN:F [1.9.17_1161]
Rating: +3 (from 3 votes)
O mnie …
Jestem humanistką. Swój wolny czas poświęcam na rozmowy "z sensem" oraz moje zainteresowania. Na zdjęciach staram się utrwalać obraz wszystkiego co piękne, ciekawe, magiczne... Prócz tego co widoczne dla oka, próbuję pokazać też to co kryją zakamarki duszy ludzkiej. Swoje przemyślenia w tej materii staram się ubierać w słowa, zwane poezją. A muzyka? Ona towarzyszy mi prawie we wszystkich moich poczynaniach. Jest lekarstwem na smutek i kompanem w radości, daje natchnienie oraz pozwala spokojnie zasnąć. Potrafi też dodać energii i pobudzić do działania. Bez muzyki nie potrafiłabym żyć... Na tej stronce znajdziecie opowieści o zamkach, pałacach, malowniczych ruinach i ... a zresztą sami zobaczycie ;-)
Kategorie
Moja muzyka na LastFM
Rainbowpearl's Profile Page
Wszystkie artykuły archiwalne:
Licznik odwiedzin
Mój PR
Goście on-line
Mój Photoblog
Uwaga!
Użycie zdjęć bez wiedzy i zgody autora jest traktowane jako kradzież, zgodnie z Ustawą z dn. 4 lutego 1994r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych, Dz. U. 1994 nr 24 poz 83 z późn. zm.
Gallery
Konwalie Lilia Zamek Chojnik Michał Szpak Zamek Książ Zamek Bolków Zamek Książ Pałac Pławniowice
Moi goście:
Oferta foto i video…

Zajrzyj tutaj jeśli potrzebujesz m.in. usług foto i video. Bogata oferta, krótkie terminy:

http://www.paweltokarz.jcom.pl/index.html

Elefanta.pl
skocz.com - Największy Katalog Stron www
StreetCom
Translate »