Archive for the ‘Zamek Baranów’ Category
Zamek Baranów – „Małym Wawelem” zwany… (Baranów Sandomierski, woj. podkarpackie)
Tym razem zapraszam Was w przepiękne miejsce. To jeden z ubiegłorocznych punktów na mojej wakacyjnej mapie. Oczywiście znów zamierzam pokazać zamek. To kolejny już opisany przeze mnie tzw. “mały Wawel”.
Baranów leży w północnej części województwa podkarpackiego. Gmina ta zajmuje 2% powierzchni całego województwa. Gdy rozejrzymy się po okolicy Baranowa, dostrzeżemy krajobraz nizinny. To część Kotliny Sandomierskiej, gdzie Wisła leniwie płynie przez piaszczyste tarasy. To tutaj znalazłam obiekt zwany także “Perłą Renesansu”. Przy drodze nieopodal parku otaczającego zamek znajduje się spory parking, toteż nie ma problemu z pozostawieniem samochodu na czas zwiedzania.
Po przekroczeniu bramy wchodzimy na teren parku i zieloną aleją zmierzamy w stronę zamku. Elewacja frontowa prezentuje się obecnie bardzo atrakcyjnie. Przed nią rosną okazałe drzewa – tulipanowce, których kwiaty można podziwiać wiosną.
Tuż za tą tablicą zatrzymałam się, by z pewnej odległości móc przyjrzeć się tej okazałej budowli. Niewątpliwego uroku dodawała jej wszechobecna zieleń. Powoli zbliżałam się ku niej, by stopniować sobie doznania estetyczne. W takich miejscach nie lubię pośpiechu. Chciałam utrwalić ten obraz z każdej strony, by potem w domowym zaciszu jeszcze raz dokładnie go sobie obejrzeć. A oto kilka ujęć…
Nad wejściem umieszczono zegar słoneczny, na którym dostrzec można łacińską sentencję: “Amicis qualibet hora”, co oznacza: “Przyjaciołom o każdej porze”. By dołączyć do grupy z którą miałam zwiedzać zamek weszłam na dziedziniec.
To, co zobaczyłam zrobiło na mnie duże wrażenie. Efekt potęgowała piękna, słoneczna pogoda. Na tle błękitnego nieba biel tych murów prezentowała się doskonale. Pani przewodnik okazała się osobą bardzo kompetentną, toteż zwiedzanie było prawdziwą przyjemnością. Z chęcią odpowiadała na każde pytanie. Z wielką umiejętnością i niewątpliwie wiedzą wprowadzała nas w czasy, gdy zamek tętnił życiem. Przenieśmy się więc i my do początków tego miejsca.
Podobno w średniowieczu stał tu niewielki rycerski dwór obronny, należący do rodziny Baranowskich. Pod koniec XV wieku znalazł się w rękach Kurozwęckich, następnie Tarnowskich i Górków. W 1569 roku ostatni z nich sprzedali dobra baranowskie Rafałowi Leszczyńskiemu. Staroście nie odpowiadała tak skromna budowla, toteż kazał ją zburzyć i postawić renesansowy dwór. By zaakcentować pozycję właściciela, w jej narożach umiejscowiono cylindryczne wieżyczki. Po jego śmierci, rozbudową zamku (1591 r.) zajął się jego syn Andrzej . Wtedy to budowla uzyskała kształt podobny współczesnemu. Wojewoda brzesko-kujawski uczynił Baranów swą główną siedzibą. Wielokrotnie bywał tam król Stefan Batory. Po śmierci A. Leszczyńskiego majątek przejął Rafał VII, wojewoda bełzki. On także poczynił pewne zmiany w układzie wewnętrznym jak i w systemie murów obronnych. W roku 1656 podczas “potopu szwedzkiego” król Karol X Gustaw wygrał pod Baranowem potyczkę z wojskami litewskimi pod wodzą P. Sapiehy, ale nękany przez S. Czarnieckiego nie pokusił się o atak na zamek. W 1677 roku dobra baranowskie zostały zbyte księciu Dymitrowi Wiśniowieckiemu. Kolejnej przebudowy dokonał jego następca, książę Józef Karol Lubomirski. Zajął się nią słynny architekt – Tylman. Jemu Baranów zawdzięcza styl barokowy. Elewacje, dekoracje stiukowe, kominki, portale powstały właśnie w tym okresie. Następni właściciele (m.in. J. Małachowski, j. Potocki), nie spowodowali żadnych zmian na zamku. Dopiero gdy w 1795 roku zamek został przejęty przez Jana Krasickiego powiększono bibliotekę oraz umieszczono pamiątki po biskupie I. Krasickim. Tragiczną datą w historii Baranowa był 24.09.1849 rok. Wtedy to wiele szkód wyrządził pożar. Ogień zniszczył m.in. wnętrza wraz z biblioteką. Nieodbudowywany, ulegał dewastacji aż do roku 1867, gdy kupiony został na licytacji przez F. Dolańskiego. Jego potomek mieszkał na zamku do 1940 roku. Niestety miał tu miejsce jeszcze jeden pożar (1898 r.), lecz tym razem właściciele zadbali o odbudowę. Wtedy w jednej z komnat na parterze urządzono kaplicę.
Podczas II wojny światowej zamek podzielił los wielu tego rodzaju budowli. Wnętrza zostały zniszczone. Meble posłużyły jako opał do ognisk wzniecanych przez wojska sowieckie. Kompleksowa odbudowa miała miejsce w latach 1958 – 1965. Muzeum zamkowe otworzyło swoje podwoje dla zwiedzających.
W roku 1968 roku zamek został przekazany Kopalniom i Zakładom Przetwórczym Siarki “Siarkopol” w Tarnobrzegu. Natomiast od 1997 nowym właścicielem dóbr zamkowych została Agencja Rozwoju Przemysłu S.A. w Warszawie.
Miałam jeszcze chwilę, więc rozejrzałam się po pięknym dziedzińcu, który położony jest na poziomie pierwszego piętra. Wchodzimy nań po schodach. Powodem takiego usytuowania go była troska, by wody Wisły podczas wylewów nie zalewały go. Zamek zbudowany jest na planie prostokąta. W rogach posiada cztery baszty, a na osi frontu wieżę. Przez znajdujące się w niej wejście wchodzimy na dziedziniec wewnętrzny, co można zobaczyć na zdjęciach powyżej. Otaczają go trzy skrzydła mieszkalne (od wschodu, zachodu i północy) oraz ściana tzw. parawanowa od południa zwieńczona attyką.
Dwie ściany mieszkalne oraz ścianę parawanową zdobią dwukondygnacyjne krużganki. Można tu obejrzeć dziesięć ciekawych portali. Kolumnowe arkady wsparte są na cokołach zdobionych maszkaronami.
Wrażenie robią piękne paradne schody z loggią. Z pewnością sporo osób pamięta serial pt. “Czarne chmury”. Baranowski zamek był w nim siedzibą hetmana Jana Sobieskiego, a po tych właśnie schodach Anna zbiegała do pułkownika Dowgirda.
Na zdjęciu powyżej widoczny jest herb szlachecki Leszczyńskich – Wieniawa (Bawola Głowa).
Podczas gdy pani przewodnik opowiadała historię zamku, ja przyglądałam się ścianom i zdobieniom sufitów.
Jako pierwszy zobaczyliśmy Salon Purpurowy. Skąd taka nazwa? Myślę, że nie muszę tego tłumaczyć 😉 A ten kryształowy żyrandol – piękny…
Następnie przechodzimy do Salonu Klubowego. Chyba każdy wchodząc tutaj zwraca uwagę na piękne kryształowe lustro, w bogato zdobionej ramie.
Przechodząc dalej, wchodzimy do Salonu Zielonego.
Zajrzyjmy jeszcze do Baszty Falkoniego. Uwagę zwracają oryginalne złote zdobienia stiukowego sklepienia.
I znów stoję na krużganku w części wschodniej. Przechodząc do części zachodniej unoszę wzrok i co dostrzegam?
Pani przewodnik już zaprasza do Sali Portretowej. Wchodzę i…zanurzam się w jakże inny świat. Mimo dużych okien, panuje tu półmrok. Ze ścian spoglądają na mnie dostojne postaci byłych właścicieli zamku. Wszystkie elementy wyposażenia są tutaj dobrze dobrane. Zwłaszcza oświetlenie.
Żal było opuszczać to nastrojowe miejsce. Niestety, trzeba było przejść do następnego pomieszczenia, którym jest Galeria Tylmanowska. Jakże inna: jasna, pastelowa, przytulna.
Z wielką ciekawością przyglądałam się zdobieniom ścian i…sufitów. Piękna sztukateria, obrazy przedstawiające panoramy włoskich miast… To wnętrze robi wrażenie.
Nadszedł czas na ostatnie wnętrze, jakim jest kaplica. Tutaj także nastrój tworzy oświetlenie, witraże i sacrum, które się tu kryje. Kaplica znalazła tu swoje miejsce, gdy S. Dolański postanawia odnowić zamek po pożarze w 1898 r. Warto zwrócić tutaj uwagę szczególnie na witraże Józefa Mehoffera oraz ołtarz z obrazem „Matka Boska Niepokalana” autorstwa Jacka Malczewskiego. W czasach komunistycznych mieściła się tutaj sala kinowa. Religijny charakter miejsce to odzyskało w 2008 roku. Obecnie odbywają się tutaj śluby, jednak rezerwacji terminu należy dokonać znacznie wcześniej, ponieważ kaplica cieszy się sporym zainteresowaniem nowożeńców.
Tutaj zakończyło się zwiedzanie zamku pod okiem pani przewodnik. Jeszcze raz rozejrzałam się po dziedzińcu i wyszłam, by zobaczyć, jak zamek prezentuje się od zewnątrz. Przyjemnie jest spacerować wokół zamku, gdyż otacza go 14-hektarowy park. Za zamkiem w stylu angielskim, a zieleń z boku budowli reprezentuje styl włoski i francuski. Chciałabym spędzić tu przynajmniej jedną noc, gdy ożywają postaci z legend. Być może ujrzałabym córkę Rafała Leszczyńskiego, za przyczyną której podczas “potopu szwedzkiego” uratowany został zamek i ukrywający się w nim ludzie. Może ukazałaby mi się spacerująca krużgankami w księżycowej poświacie Biała Dama…
Wprost nie chce się wierzyć, że w okresie powojennym, aż do roku 1959, gdy zaczęto jego odbudowę, znajdowały sie tutaj spichlerze. Obecnie zamek prezentuje się bardzo okazale. Roślinność zadbana, wszędzie czysto, przewodnicy kompetentni i uprzejmi. Widać, że obecny gospodarz dba o to, by przybywający tu licznie turyści byli zadowoleni ze swej wizyty na zamku.
Zamek w Baranowie to piękna zabytkowa budowla, z wnętrzami pamiętającymi ludzi i wydarzenia, które miały tu miejsce na przestrzeni wieków. Oprócz wartości poznawczych, zamek i jego okolice pozwalają na wspaniały wypoczynek. Stworzono tu ku temu doskonałe warunki. Apartamenty, kuchnia, architektura czekają na gości spragnionych relaksu “z historią” w tle. Odbywa się tutaj wiele imprez różnego rodzaju, takich jak szkolenia, konferencje, a także wesela i spotkania rodzinne.
Zachęcam do odwiedzenia Baranowa. O każdej porze roku to miejsce ma swój urok, a duchy i gospodarze z wielką życzliwością przyjmą każdego, kto zechce przestąpić próg tej przepięknej perły polskiej architektury.
Wszystkich zainteresowanych konkretnymi informacjami na temat zwiedzania zamku zapraszam na stronę: http://www.baranow.com.pl