Archive for the ‘Zamek Krzyżtopór’ Category
Zamek Krzyżtopór, magia i rzeczywistość… (Ujazd, woj. świętokrzyskie)
Tym razem zapraszam do spaceru po zamku Krzyżtopór. Wprawdzie jest to obecnie tylko dosyć dobrze zachowana spora ruina to ma w sobie to “coś”, co powoduje, iż chce się ją obejrzeć z bliska, tym bardziej, że w czasach swej świetności, która nawiasem mówiąc trwała zaledwie około 11 lat nim wybudowano Wersal, była to największa budowla tego typu w Europie. Żaden obiekt nie mógł się z nią równać ani pod względem wielkości, ani urody. Myślę, że dobrze wiedzieć, z obiektem o jakiej historii ma się do czynienia, prawda? Otóż…
Zamek Krzyżtopór położony jest w miejscowości Ujazd należącej do województwa świętokrzyskiego. Już w XII wieku Ujazd był częścią dóbr o nazwie Iwaniska i należał do klasztoru Cystersów aż do wieku XV, gdy to znalazł się w rękach rodu Oleśnickich. Ich właścicielem został Jan Zbigniew Ossoliński, który przekazał je swemu synowi Krzysztofowi, późniejszemu wojewodzie i posłowi na sejm. Ten oficjalnie przejął je na własność w roku 1619. Swoją siedzibę postanowił zbudować właśnie w Ujeździe, a jako że był człowiekiem wszechstronnie wykształconym, interesującym się wieloma dziedzinami chciał, by była ona na miarę jego wysokich ambicji. Posiadłość powstawała stopniowo, w kilku etapach. Budowę rozpoczęto w 1621 roku od postawienia budynku głównego i fortyfikacji. Następnie zbudowano wieżę zegarową (1631r.). Wtedy to zmianie uległa nazwa zamku. Początkowo brzmiała ona – Krzysztopór, od połączenia imienia właściciela z herbem rodu Ossolińskich. Nowa nazwa, aktualna do dziś to Krzyżtopór. Powstała z połączenia wyrazów krzyż i topór. Pojawiający sie tutaj krzyż był wyrazem przekonań religijnych Krzysztofa Ossolińskiego, wroga reformacji, a topór, już wiemy, że oznaczał herb Ossolińskich. Wraz ze zmianą nazwy na bramie głównej pojawiły się jej symbole w postaci sporej wielkości krzyża i topora. Budowa trwała prawdopodobnie do roku 1644. Pan na zamku Krzyżtopór miał jednego syna, Krzysztofa Baldwina. Jemu to podarował zamek w prezencie ślubnym. Jednym z gości weselnych był król Władysław IV. Rok później Krzysztof Ossoliński zmarł na febrę (1645r.). Nowy właściciel Krzyżtopora niedługo cieszył się swoją posiadłością, gdyż zginął w bitwie pod Zborowem w 1649r. Majątek trafił w ręce Samuela Jerzego Kalinowskiego, oboźnego koronnego. W roku 1655 zamek zajęli Szwedzi, bez walki, gdyż Kalinowski oddał się pod protekcję Karola Gustawa. Wojska szwedzkie zajmowały go dwa lata. Wywiezione do Szwecji zostało wtedy jego bogate wyposażenie oraz biblioteka wraz z archiwum. W 1657 roku gościł tu król Szwecji Karol X Gustaw. Informacje na temat zniszczeń, jakich doznał zamek podczas potopu szwedzkiego, są dosyć sporne.
W latach 1760-68 w Krzyżtoporze zamieszkiwał generał wojsk litewskich Jan Michał Pac. Zajmował on część zabudowań, która nadawała się jeszcze wtedy do użytku. Dzięki niemu przeprowadzono remont zamku od strony południowej. Podczas konfederacji barskiej, jej uczestnicy znaleźli tu schronienie. Po toczących się walkach zamek niestety popadł w jeszcze większą ruinę. Zmieniał jeszcze kilkakrotnie właścicieli, ale z upadku już się nie podniósł. Rezydencja od roku 1770 stała niezamieszkana. Nie znalazł się fundator, który udźwignąłby koszty jej remontu.
Podczas I wojny światowej, gdy toczyły się tutaj walki, mieszkańcy kryli się na terenie zamku. Druga wojna światowa o mało nie pozbawiła nas zupełnie tych historycznych murów, gdyż Rosjanie planowali wysadzenie ich w powietrze. Na szczęście tak się nie stało. Po zakończeniu wojny Krzyżtopór stał się własnością Skarbu Państwa. Do zwiedzania turystom został udostępniony w 1991 roku. Według obowiązującej w latach 1961-1973 klasyfikacji obiektów zabytkowych posiadłość Krzyżtopór otrzymała klasę zerową, czyli została zaliczona do grupy obiektów o najwyższej wartości historycznej i naukowej w skali światowej.
Od wielu lat podejmowane były próby odbudowy całego tego kompleksu, jednak wciąż coś stawało temu na przeszkodzie, nie wyłączając kwestii finansowych. Wielokrotnie na zamku prowadzono prace archeologiczne. Obecnie zamek to zabezpieczona tzw. trwała ruina, którą można zwiedzać, mimo stojących tam rusztowań i trwających prac remontowych.
Teraz kilka słów na temat wyglądu i budowy. Zamek zbudowany został w stylu włoskim jako palazzo in fortezza, łącząc w sobie funkcje mieszkalne, reprezentacyjne i obronne. Krzysztof Ossoliński budując swoją siedzibę wzorował się na zamku Caprarola, należącym do włoskiego rodu Farnese. Fortyfikacje Krzyżtopora mają kształt pięcioboku. Na głównej jego osi znajdowała sie brama wjazdowa, dziedziniec wewnętrzny i środkowy bastion z ośmioboczną wieżą. Wspomniany dziedziniec należał do pięknego pałacu, który zajmował ok. 1,3 ha i był najbardziej okazałą budowlą w całym kompleksie. Całość otaczały wały ziemne z pięcioma bastionami: południowo-zachodnim (“Szary Mnich”), południowo-wschodnim (“Smok”), północnym (“Wielki Barbakan” lub “Rondel”), północno-wschodnim (“Oto dla Ciebie”) i północno-zachodnim (“Korona”). Wszystkie za wyjątkiem Rondla, w którym mieściły się głębokie kazamaty, wypełnione były ziemią. Dwa pierwsze znajdują się na poziomie bramy wjazdowej. Górą biegła droga. Warownię otaczała fosa, a od strony północnej rozciągały się wielkiej urody ogrody w stylu francuskim, po których obecnie nie ma już śladu.
Tak wyglądał niegdyś zamek.
Plan Zamku Krzyżtopór w Ujeździe
1. Wieża bramna (zegarowa) ze znakami krzyża i topora
2. Bastion "Szary Mnich"
3. Bastion "Smok"
4. Dziedziniec
5. Budynki gospodarczo-mieszkalne
6. Eliptyczny dziedzińczyk
7. Bastion "Korona"
8. Bastion "Oto dla Ciebie"
9. Budynek pałacowy
10. Bastion "Wielki Barbakan"
11. Dawne ogrody zamkowe
Zdawałoby się, że Krzyżtopór to tylko ruina, ale jaka ruina! Widziałam do tej pory kilka również zniszczonych budowli, ale ta zdecydowanie przewyższa je swoją wielkością. Zachowało się tu ok. 90% oryginalnych murów, ale tylko 10% sklepień. Kubatura tego obiektu to 70 tys. m3. Grubość murów była imponująca, bo wynosiła 2 m. Nie była w stanie poradzić sobie z nimi XVII-wieczna artyleria.
Przyjechałam tutaj bezpośrednio ze Świętego Krzyża, o którym pisałam nieco wcześniej. Pogoda nadal dopisywała. Samochód został na bezpłatnym parkingu tuż przy zamku, a ja stanęłam przy kasie. Po uiszczeniu stosownej, niezbyt wysokiej opłaty mogłam wejść na zamkowy teren. Wprawdzie zastałam zamek w rusztowaniach, ale można było wejść, by przyjrzeć się poszczególnym jego pomieszczeniom. Zapraszam do zamku 😉
Wchodząc na jego teren stajemy przed wieżą zegarową, w której mieściła się brama wjazdowa. Po obu jej stronach widnieją wykute w marmurze symbole: krzyż i topór. Widząc je nie mamy wątpliwości, co do miejsca w którym się znajdujemy. Widoczna jest tutaj też data 1631, która prawdopodobnie oznacza rok ukończenia etapu budowy. Niegdyś nad bramą widniała inskrypcja: “Krzyż obrona, krzyż podpora, dziatki naszego Topora”. Dziś jej już nie zobaczymy.
Po przejściu bramy znajdujemy się na dziedzińcu o kształcie trapezu. Jak widać główne wejście nieczynne, więc trzeba było radzić sobie inaczej 😉
Przed sobą mamy dwie identyczne baszty, a między nimi wejście na jeszcze jeden, mniejszy dziedziniec wewnętrzny pałacu, który mieścił się w centralnej części całej warowni. Dziedziniec posiada kształt elipsy.
Dla mnie było to bardzo ciekawe miejsce. Stanęłam w centralnej jego części i przyglądałam się murom trzypiętrowego pałacu. W czasach świetności we wnękach przyokiennych widniało tutaj 40 portretów przedstawiających znamienite osobistości związane z rodziną Ossolińskich. Byli to m.in. Chodkiewicz, Koniecpolscy, czy też Leszczyńscy. Do dziś zachowały się jedynie częściowo wyryte pod nimi inskrypcje. Są na tyle wyraźne, że można je odczytać.
Jaka szkoda, że ku niebu wznoszą się jedynie szczyty ścian, nie nakryte stosownym, chroniącym wnętrze dachem. Patrząc na nie wyraźnie dostrzec można kształt tego dziedzińca. Podobno układ pałacu był specyficzny. Niektóre źródła podają, że miał 4 baszty, 12 sal, 52 komnaty i 365 okien, co nasuwało jednoznaczną symbolikę. Być może miało to związek z zainteresowaniami Krzysztofa Ossolińskiego astrologią.
Najbardziej okazała część pałacu znajdowała się w skrzydle z pięcioboczną wieżą. Tutaj wypływa źródełko zwane Krzyżopożanka. Chcąc zobaczyć to miejsce trzeba było zejść poniżej poziomu dziedzińca po drewnianych schodkach.
Stojąc w tym miejscu podnieśmy wzrok w górę. Widzimy sklepienie oktagonalnej wieży. Jakże pięknie musiała wyglądać z zaszklonymi oknami, zdobieniami, gdy zamek tętnił życiem…
Na dwóch wyższych kondygnacjach nad tunelem prowadzącym z dziedzińca do wieży mieściły się dwie reprezentacyjne sale: jadalna, a nad nią balowa.
Przyjrzyjmy się teraz murom zewnętrznym. Jak już wspomniałam w narożach pięcioboku na planie którego została zbudowana warownia usytuowano bastiony. Po obu stronach wieży zegarowej znajdowały się bastiony: po lewej Szarego Mnicha (zdj. lewe), a po prawej Smoka. Zdjęcie prawe przedstawia bastion “Korona”.
Poniżej widzimy baszty łączące okalające wnętrze pięcioboku zabudowania mieszkalno-gospodarcze oraz fragment bastionu Szary Mnich. Na zdjęciu po prawej baszta zachodnia. Na pierwszym planie most, który zastępuje niejako wejście główne, gdyż jak juz wspomniałam brama jest nieczynna.
Zachodnie jak i wschodnie skrzydło zamku mieściło zabudowania gospodarcze i mieszkalne.
W części nadziemnej mieściły się między innymi pomieszczenia dla służby. Oto wnętrze budynku pokazanego na zdjęciu lewym powyżej. Wchodząc do tej pustej sali próbowałam wyobrazić sobie jej wyposażenie, gdy krzątała się tu służba. Wpadające przez duże okna światło kreowało dziwny klimat – spokoju, refleksji, zadumy. Gdyby te kamienie mogły przemówić, jaką historię mogłyby nam opowiedzieć?
Stanęłam przy oknie, patrzyłam na bramę, dziedziniec, pałac, a wyobraźnia podsuwała obrazy z przeszłości.
Dalej trasa prowadziła między rusztowaniami. Spod stóp wzbijał się pył, wiec musiałam stąpać delikatnie (zdj. lewe). Zbliżałam się do pomieszczeń pałacowych. Oto widok z okna budynku będącego przedłużeniem południowej fasady pałacu (zdj. środkowe). Widzimy tutaj arkadowy wjazd na niewielki czworoboczny dziedziniec gospodarczy. Po prawej skrzydło pałacowe.
Przechodząc dalej, spojrzałam znów przez okno, ale tym razem z widokiem na okolice zamku. Morze zieleni. Szkoda, że zbyt mało informacji takich konkretnych ma ktoś taki jak ja, chodzący sobie indywidualnie po poszczególnych pomieszczeniach. Przydałyby się choćby tablice z krótkim, ale rzeczowym opisem dotyczącym poszczególnych części zabudowań.
Z okna dostrzegłam ośmioboczną wieżę, o której była już mowa wcześniej (zdj. lewe). Będąc na najniższym poziomie miałam okazję zerknąć na nią jeszcze raz.
Wnętrze pałacu obecnie obfituje w liczne zakamarki. Trzeba uważać, zwłaszcza na dzieci, by nie zrobiły sobie krzywdy.
Wieża zegarowa widoczna jest z wielu miejsc zamku. Z każdej jednak wygląda nieco inaczej. Sprawia to kąt obserwacji czy też może gra światłocienia?
Idąc w kierunku wieży w końcu trafiłam do dużego pomieszczenia, w którym pierwsze piętro zajmowała sala jadalna, a drugie i trzecie sala balowa z miejscem przeznaczonym dla orkiestry. Oto ona… Widzimy tutaj na pierwszym zdjęciu przewężenie prowadzące do ośmiobocznej wieży, która mieści się tuż za tą salą (zdj. środkowe).
Jeszcze przed chwilą stałam przy jednym z tych okien, a teraz patrzę na nie od strony dziedzińca.
Pomieszczenia przyziemia mieściły piwnice i stajnie. Te ostatnie posiadały podobno marmurowe żłoby i rozświetlające wnętrza duże lustra. Po drewnianych schodkach zeszłam na ten właśnie poziom.
Tak obecnie wyglądają pomieszczenia w skrzydle gospodarczym.
Stojąc przy oknie patrzę na pałac, zastanawiając się, czy kiedyś odzyska swój pierwotny wygląd. Jeszcze rzut oka na dziedziniec gospodarczy i idę dalej.
Tutaj dobrze widoczne są dwa bastiony, a między nimi kurtyna. Baszta jest w trakcie rekonstrukcji.
Zmierzając w kierunku wyjścia zerknęłam jeszcze na pozostałości dawnej fosy i mostu nad nią. Jak widać i tu trwały prace rekonstrukcyjne.
Opuszczając Ujazd zatrzymałam się na chwilkę, by ostatni raz spojrzeć na Krzyżtopór. Czy jeszcze tu wrócę, hmm…
Na zakończenie kilka słów o tym, co mnie zaciekawiło i zaskoczyło.
Z ciekawostek krążących na temat Krzyżtopora moją wyobraźnię poruszyła ta, mówiąca o tym, jakoby strop wspomnianej wyżej przeze mnie sali jadalnej stanowiło duże akwarium w którym pływały egzotyczne rybki, a może chodziło o to, że strop był szklany i stąd to skojarzenie z akwarium? Przyznacie, że to oryginalny pomysł. Następna interesująca informacja dotyczy stajni, w której panują świetne warunki akustyczne. Być może kiedyś będą tam organizowane koncerty. Moje zdziwienie wywołał też obraz sań poruszających się po cukrze, którym podobno wyłożona była podziemna droga, łącząca Krzyżtopór z Ossolinem. Bracia Jerzy i Krzysztof Ossolińscy korzystali z niej, gdy chcieli się odwiedzić. Brzmi to trochę nieprawdopodobnie, ale kto wie…panowie niegdyś mieli fantazję. Jak na owe czasy Krzyżtopór był budowlą bardzo nowoczesną. Zaskoczyła mnie informacja, iż zastosowano tutaj windy, m.in. do transportowania posiłków. Zamek wyposażony był w toalety, łaźnię oraz nowoczesny jak na owe czasy system wentylacyjny i grzewczy.
Krzyżtopór podobnie jak i inne zamki ma swoje legendy. Jedna z nich związana jest z wielkim skarbem, który ukryty gdzieś na terenie posiadłości strzeżony jest przez…diabła. Do tej pory nikomu nie udało się jeszcze trafić na jego ślad, a z pewnością przydałby się, by móc odbudować te malownicze ruiny i przywrócić im dawny blask.
Pojawia sie też i Biała Dama. Być może jest to duch okrutnej mieszkanki zamku, z rozkazu której wielu straciło życie. Jej ulubiony piesek szczekaniem wskazywał nieżyczliwych, złych ludzi, a jego pani skazywała ich na śmierć. Takiego ducha nie chciałabym spotkać. kto wie, co mogłoby mnie spotkać z jego strony…
Podobno Krzyżtopór odwiedza także duch jego byłego właściciela, Baldwina Ossolińskiego. Pierwszy raz pojawił się tu konno, zanim do zamku dotarła wieść o jego śmierci. Wjechał na dziedziniec i pokazał się ówczesnym jego mieszkańcom. Od tej pory co jakiś czas znów się tu pojawia.
Bracia Krzysztof i Jerzy Ossolińscy zbudowali dla siebie okazałe, reprezentacyjne siedziby, które miały trwać na wieki. Niestety, po Ossolinie już nie ma śladu, a Krzyżtopór mimo iż na jego bramie wjazdowej umieszczono tajemny hieroglif w kształcie litery W, mający symbolizować “wieczne trwanie” też nie oparł się upływowi czasu. Trwa, choć z pewnością nie w takim kształcie w jakim chciał zachować go jego budowniczy i właściciel. Mówi się, że stało się tak za sprawą klątwy, która zawisła nad rodziną Ossolińskich. Tego już teraz się nie dowiemy.
To, co tutaj pokazałam jest stanem z lipca 2011 roku. Mam nadzieję, że w tym roku prace rekonstrukcyjne będą kontynuowane, dzięki czemu Krzyżtopór tylko zyska. Zapraszam do odwiedzenia tych magicznych, malowniczych ruin, które dają pole wyobraźni i pozwalają przenieść się w czasy świetności takich właśnie rezydencji.
Żródła:
Plan zamku pochodzi ze strony: http://www.sandomierskie.com/kraj/Ujazd/ujazd_strona_glowna.htm
Legendy: http://www.zamki.gower.pl/pages/zamki/ujazd_krzyztopor/krzyztopor_legendy.htm