Archive for the ‘Zamek w Sandomierzu’ Category
Zamek z widokiem na Wisłę… (Sandomierz, woj. świętokrzyskie)
Wjeżdżając do Sandomierza, a ściślej mówiąc na Stare Miasto nie sposób nie zauważyć stojącego na wzgórzu zamku. Jego historia sięga prawdopodobnie XI wieku. Początkowo była to budowla drewniana, warowna, otoczona wałem i fosą. W 1138 roku, gdy Sandomierz stał się stolicą księstwa dzielnicowego, na zamku rezydowali książęta, m.in.: Kazimierz Sprawiedliwy, Leszek Biały, Leszek Czarny i Bolesław Wstydliwy.
W roku 1260 zamek został zniszczony przez wojska tatarskie.
W wieku XIV król Kazimierz Wielki odbudował zamek. Gród drewniany ustąpił miejsca budowli murowanej z wieżą, wzniesioną na planie ośmioboku. Całość otaczały mury obronne. Zamek gościł wielu znamienitych gości. Wśród nich byli władcy Polski, tacy jak wspomniany Kazimierz Wielki, królowa Jadwiga z mężem Władysławem Jagiełłą, czy też król Kazimierz Jagiellończyk. To za jego panowania wybudowano basztę południową, zwaną “kurzą nogą”, która przetrwała do czasów współczesnych i stanowi najstarszą obecnie część zamku.
W wieku XVI za panowania króla Zygmunta I Starego dokonano przebudowy zamku. W miejscu gotyckiej budowli powstała renesansowa rezydencja. Dobudowano skrzydło wschodnie i częściowo zachodnie, którego wznoszenie kontynuowano wraz z wieżą narożną, gdy Polską władał król Zygmunt II August. Wtedy też połączono mur północny z wieżą bramną. W ten sposób zamek zyskał kształt czworoboku. Pełnił w tym czasie funkcje administracyjno-sądowe, a także był siedzibą starostów sandomierskich.
Niestety następny wiek, XVII, przyniósł tej wspaniałej budowli wielkie zniszczenia. Stało się to za sprawą wojsk szwedzkich, które wycofując się wysadziły zamek. Najbardziej ucierpiały skrzydła wschodnie i południowe, ocalało natomiast niedokończone jeszcze skrzydło zachodnie. Przekształcono je w samodzielny budynek o charakterze pałacowym. Z nakazu króla Jana III Sobieskiego nadbudowano północną jego część, by w ten sposób uzyskać reprezentacyjne piętro z dużymi oknami i wysokim sufitem. I tak to na zamku znalazły swoje miejsce: urząd, sąd i więzienie.
Kolejne zniszczenia na zamku spowodowały stacjonujące w nim wojska rosyjskie w czasie konfederacji barskiej (1768r.).
Po III rozbiorze Polski w zamkowych murach znalazł się sąd i więzienie, które praktycznie rozpoczęło swoją działalność od 1825 roku. Funkcję swą pełniło ono do roku 1959.
Formę klasycystyczną budowla zyskała w 1844 roku.
Lata 1965-1986 to czas gruntownych prac remontowych i konserwatorskich oraz badawczych.
Od roku 1986 zamek jest siedzibą Muzeum Okręgowego w Sandomierzu. Znalazły tutaj swoje miejsce wystawy stałe oraz czasowe. Prócz tego muzeum prowadzi różnorodną działalność, także wydawniczą i popularyzatorską.
Ostatnie prace remontowe na zamku prowadzone były w latach 202-2005 i dotyczyły dachu oraz poddasza. Przywrócono także świetność baszcie południowej i sali rycerskiej.
Takie to w wielkim skrócie były dzieje sandomierskiego zamku. Obecnie to dwupiętrowa budowla z dwiema narożnymi wieżami i poddaszem.
Do tej pory widziałam juz wiele zamków. Ten jednak odbiegał od wizerunku większości z nich. Przy wejściu na teren dziedzińca zamkowego znajdują się fundamenty ośmiobocznej gotyckiej baszty z czasów Kazimierza Wielkiego. To, co widzimy, zostało nadbudowane współcześnie. Mój wzrok zatrzymuje się na zabytkowej studni.
Zainteresowanie budzą także miniatury zabytków Sandomierza. Informacje na ich temat zapisane są także w alfabecie Braille’a. Oto one: Ratusz, Kościół św. Jakuba, Zamek Kazimierzowski, Dom Długosza i Brama Opatowska.
Z dziedzińca roztacza się rozległy widok na Wisłę, Stary Port i miasto. W tle widać nawet budynek Urzędu Miejskiego.
Nad wejściem do zamku mieści się tablica upamiętniająca fundatora przebudowy, Zygmunta Starego.
W muzeum można oglądać eksponaty w ramach wystaw stałych i czasowych. Jedna z tych pierwszych poświęcona jest “Dawnej wsi sandomierskiej”. Można tu zobaczyć wnętrze izby mieszkalnej z przełomu XIX i XX wieku oraz przedmioty obrazujące podstawowe zajęcia ludności tego terenu, a więc stolarstwo, ciesielstwo i garncarstwo.
Interesująca jest kolekcja sztuki sakralnej z XIX i II połowy XX wieku, zwłaszcza krucyfiksy i kapliczki przydrożne.
Następna wystawa stała poświęcona jest Jarosławowi Iwaszkiewiczowi. Sala, w której się ona mieści ma swój specyficzny klimat, który tworzą rozgwieżdżone niebo (nad głowami zwiedzających) oraz oświetlenie wnętrza. Znajdują się tutaj liczne pamiątki po pisarzu, meble, rękopisy czy książki prezentujące jego związki z Sandomierzem.
Jedną z ekspozycji stałych jest też “Lapidarium”. Znajdziemy tu fragmenty detali architektonicznych sandomierskiego zamku. Pochodzą one z okresu przebudowy zamku w latach 1520-1527, prowadzonej pod kierunkiem architekta Benedykta.
Ziemia sandomierska bogata jest w stanowiska archeologiczne, co przynosi efekty w postaci licznych eksponatów. Można je oglądać na wystawie pt. “Ziemia sandomierska w pradziejach i wczesnym średniowieczu”. Najstarsze prezentowane znaleziska to kości wymarłych zwierząt: mamuta i nosorożca włochatego. Tuż obok znajduje się zrekonstruowany grób szkieletowy mężczyzny z okresu neolitu. Obok zmarłego widzimy dary grobowe.
Są tu narzędzia codziennego użytku, broń, ozdoby oraz naczynia.
Mnie jako kobiecie bardzo spodobała się ekspozycja “Krzemień pasiasty w biżuterii i obiektach sztuki”. To właśnie tutaj, w jedynym miejscu na świecie, na ziemi sandomierskiej występuje najszlachetniejsza odmiana krzemienia pasiastego. Nazywany jest kamieniem optymizmu. Usuwa zmęczenie i dodaje energii. W muzeum Okręgowym w Sandomierzu od 2000 roku odbywają się Sandomierskie Warsztaty Złotnicze, podczas których wykonywana jest unikatowa biżuteria trafiająca w skład zbiorów muzeum. Przepiękna oryginalna biżuteria. Chętnie wybrałabym coś dla siebie…
Z nie mniejszym zainteresowaniem przyglądałam się kolekcji obejmującej srebra stołowe i toaletowe. Przepiękne, misternie zdobione dzieła rąk pracowników renomowanych firm niemieckich, rosyjskich oraz polskich.
Miałam okazję przyjrzeć się eksponatom prezentowanym w ramach wystawy czasowej przygotowanej przez Muzeum Archeologiczno-Historyczne w Głogowie, zatytułowanej: “Skarb z Głogowa”. Znalazły się tutaj przede wszystkim monety z XII i XIII wieku znalezione w 1987 roku na terenie ogródków działkowych w Głogowie. W skład odnalezionego skarbu weszło m.in. ponad 20 tysięcy srebrnych monet, kilka tysięcy ich fragmentów oraz 7 sztabek i bryłka srebra. Waga znaleziska wyniosła ok. 7 kilogramów. Wówczas można było za to kupić przykładowo jedną wieś. Wystawa prezentuje także historię denara oraz odnalezione w Głogowie unikatowe monety.
Ważnym dla mnie był fakt, iż mogłam sama wędrować zamkowymi korytarzami bez żadnych ograniczeń czasowych, co pozwalało mi na “spokojne” zwiedzanie. Szczególnie istotne jest to w przypadku sal o dużej liczbie eksponatów.
Gdy weszłam do usytuowanej na piętrze, reprezentacyjnej XVII-wiecznej Sali Rycerskiej (zwanej także koncertową), mogłam chwilę odpocząć. Niegdyś służyła ona również jako sala sądowa. Usiadłam na jednym ze stojących tu krzeseł, by w ciszy pozwolić działać wyobraźni. Mieści się tutaj 240 miejsc siedzących i scena o pow. 40 m2. Obecnie organizowane są tutaj m.in. koncerty, wykłady, konferencje i bale. W muzeum prowadzone są także lekcje muzealne, warsztaty oraz konkursy.
Byłam ciekawa, jaki widok rozpościera się z okna tej sali. Spojrzałam i zobaczyłam dziedziniec oraz przepływającą nieopodal Wisłę.
Z Sali Rycerskiej wchodzi się do baszty zwanej “kurzą stopą”. Mój wzrok zatrzymał się na plakacie informującym, że wystawiane są tutaj prace Zdzisława Beksińskiego. Wystawę zatytułowano: “Mroki podświadomości”.
Z okienka widocznego powyżej możemy dostrzec najstarszy zabytek Sandomierza, kościół św. Jakuba, wzniesiony w latach 1226-1250. Jako jeden z nielicznych w owym czasie, zbudowany był z cegły.
Na najwyższym piętrze znajduje się galeria polskiego szkła artystycznego i kryształów oraz kawiarnia.
Po odwiedzeniu wszystkich sal udostępnionych zwiedzającym, wyszłam na dziedziniec.
Usiadłam sobie w kąciku i zastanawiałam się, ile prawdy jest w stwierdzeniu, że podobno w podziemiach zamku znajdowały się korytarze prowadzące w trzech kierunkach: do katedry (tędy królowie podążali na nabożeństwa), na drugą stronę Wisły oraz do dworu obronnego w Skotnikach. Jakie jeszcze tajemnice kryje sandomierski zamek (z pewnością takowe są)..?
Na zakończenie może opowiem jedną z legend dotyczących tego miejsca. W czasach, gdy ziemią sandomierską władał syn Bolesława Krzywoustego, Henryk Sandomierski, organizowane były wyprawy do Ziemi Świętej. I on wybrał się na takową. Przywiózł z niej między innymi piękną kobietę, Żydówkę imieniem Judyta. Jak to w życiu bywa, zakochał się w niej. Obdarzył ją uczuciem tak ogromnym, że był w stanie zrobić dla niej prawie wszystko. Oddał jej do dyspozycji cały swój majątek, wybudował piękne komnaty. Judyta miała na księcia duży wpływ. On liczył się z jej zdaniem, co nie było dobrze widziane przez rycerzy i duchownych. Zmusili oni Henryka, by odprawił ukochaną i usunął ją z miasta. Dziewczyna zniknęła. Jednak nie wyjechała, a ukryła się w zbudowanym dla niej potajemnie na rozkaz księcia podziemnym pałacu. Zajęła się czarami. Od tego czasu Henryk znikał na całe tygodnie. Tylko nieliczni wiedzieli, że w tym czasie przebywał z ukochaną. Pewnego razu udając się na wyprawę przeciw wojskom Pruskim oddalił się od swoich rycerzy, by zobaczyć się z Judytą. Tym razem pozostał z nią na zawsze. Podobno zyskawszy wieczną młodość do dziś szczęśliwie żyją razem w tajemniczym pałacu. Może pod osłoną nocy odwiedzają też i zamek? 😉
Słonko grzało, a dokoła rozbrzmiewał gwar ciekawych zamkowych wnętrz turystów. Jeszcze raz spojrzałam w stronę przepływającej opodal Wisły, której wody lśniły w popołudniowym słonku. Nazajutrz czekał mnie rejs statkiem. Nie mogłam się go doczekać 🙂 O nim, opowiem następnym razem…