Archive for the ‘Zamek Żywiec’ Category
Żywiec – Stary Zamek, Nowy Zamek, park… (woj. śląskie) cz. 5
Do tej pory pokazałam tutaj piękną architekturę zamku, pałacu oraz ekspozycje Muzeum Miejskiego. W części ostatniej chciałam zaprosić na spacer po zamkowym parku. Rozciąga sie on na powierzchni 26 hektarów Jego historia sięga roku 1712, gdy to założono tutaj ogród włoski. Wtedy ogród obejmował dwie części. Pierwsza z nich składała się z kwater, a druga charakteryzowała się regularnie posadzonym drzewostanem. Przez wspomnianą część pierwszą parku w drugiej połowie XVIII wieku poprowadzono kanał. Z tego samego okresu pochodzi domek chiński, nad dachem którego dostrzec można herb Wielopolskich – Starykoń.
Trzy lata później park powiększono. W takim stanie istniał do roku 1807. W tym czasie przekomponowano go w ogród angielsko-romantyczny. W latach 1900 – 1917 znów nastąpiła zmiana w charakterze tego miejsca. Uległo ono przeobrażeniu w park naturalistyczny.
W latach 20 i 30 XX wieku park nie był dostępny dla szerokiego grona zwiedzających. By wejść na jego teren należało uiścić opłatę na cel dobroczynny. Otrzymana karta wstępu ważna była na cały sezon. Gdy rodzina arcyksiążęca spacerowała po parku, wejście na jego teren było zabronione dla osób postronnych.
W latach 1933 – 1936 park zyskał wiele nowych gatunków roślin.
Zmiany kompozycyjne dokonane w latach trzydziestych XX wieku zawdzięczamy angielce Brendzie Colvin, która je zaprojektowała, natomiast wykonała Kit Beckh.
Cały zespół zamkowo-parkowy w 1987 roku został wpisany do rejestru zabytków Województwa Bielskiego.
Szkoda, że wiele z ciekawych elementów dawnego parku nie przetrwało do dziś, m.in. piękna oranżeria, wodospad, altany… Natomiast w dobrym stanie zachował się bogaty drzewostan. Wśród drzew liściastych dominują klony, lipy, jesiony i dęby, a wśród iglastych: świerki, modrzewie i sosny wejmutki.
Znaleźć tu można też egzemplarze czeremchy pospolitej, wierzby kruchej, dębu szypułkowego i kaukaskiego, sosny himalajskiej i tulipanowca.
Najstarsze drzewa rosną w pobliżu zamku. Średnica ich pnia wynosi powyżej 100 cm, a Ich wiek szacuje się na ok. 150-300 lat.
Teraz przejdźmy się alejkami parku, by zobaczyć jak obecnie się prezentuje. Spacer rozpoczynamy z zamkowego dziedzińca w kierunku pięknie odnowionego południowego skrzydła Pałacu Habsburgów.
Można także udać się na romantyczną przejażdżkę dorożką. Być może i tutaj jest zaczarowana dorożka, zaczarowany dorożkarz, zaczarowany koń, a Mistrz Konstanty Ildefons uśmiecha się patrząc z góry na to urokliwe miejsce…
Idąc brukowaną alejką spoglądałam na otwartą przestrzeń parku. Każda pora roku ma tutaj swoje uroki. Wiosna zachwyca świeżą, jasną jakby trochę nieśmiałą zielenią. Lato to zieleń dojrzała, bujna… Jesień daje nam paletę barw: złoto, purpurę, a zima – czystą, spokojną biel. Moje widzenie parku ograniczyło się jak do tej pory do lata i późnej jesieni. Jakże pięknie na jasnej elewacji pałacu kładły się cieniem stojące tu drzewa, tworząc jakby ornament wokół zegara słonecznego.
Niewątpliwą ozdobę stanowią dopasowane do charakteru tego miejsca latarnie.
Stąd już tylko krok do Domku Chińskiego. To zabytkowa altana wybudowana w drugiej połowie XVIII wieku przez Wielopolskich. Jest to budowla murowana dwukondygnacyjna na rzucie ośmioboku. Ponad dachem widoczny jest herb Wielopolskich. Obecnie na parterze znajduje się kawiarnia, a na piętrze – galeria. Droga do niego wiedzie przez mostek przerzucony przez wspomniany wyżej kanał. Początkowo były tutaj mostki drewniane, które z czasem zastąpiono takimi oto kamiennymi.
Dlaczego budowla o takim kształcie pojawiła się właśnie w tym miejscu? Być może była moda na orientalistykę, hmm. Zdania w tym temacie pewnie będą podzielone, ale moim zdaniem pasuje do tego otoczenia…
Późną jesienią drzewa tworzą z lekka smutny obraz. Łagodzą go nieco ciepłe, łagodne promyki słońca, podkreślając niecodzienny urok tego miejsca.
Jakże inaczej wygląda ono latem.
Piszę te słowa, a w tle towarzyszy mi delikatny głos Evy Cassidy w utworze: “What a Wonderful World”. Jego słowa bardzo pasują do emocji jakie towarzyszyły mi podczas tego spaceru. Bardzo bliska poprzez swoje kompozycje jest mi także Enya. Wróćmy do tematu, choć muzyka pełni w moim życiu ważną rolę, ale o tym pisałam już na tej stronie, przy innej okazji.
Bardzo chciałam zobaczyć nową fontannę i rosarium. Z daleka już słychać szum spadającej wody. To jak widać na “jesiennym” zdjęciu dwa kroki od Domku Chińskiego. Umiejscowienie fontanny w towarzystwie róż i malowniczych porośniętych bluszczem pergoli było świetnym pomysłem. Można tutaj doskonale wypocząć. Zapach róż, szmer fontanny i cień rzucany przez bluszcz stanowią ku temu odpowiedni nastrój.
Niestety jesienią fontanna już nie działała, ale za to kolory otoczenia rekompensowały to całkowicie.
Zwróciłam uwagę na drzewa oplecione winobluszczem.
A to przypomina mi Drzewca z “Władcy Pierścieni”.
Na terenie zamku, jak i parku przy ładnej pogodzie można spotkać wiele par nowożeńców, którzy robią tutaj swoje sesje fotograficzne.
Nasz spacer powoli dobiega końca. Jeszcze tylko kilka zdjęć alejek, po których dziś Was prowadziłam i przecudnej urody cieni, padających na zielone jeszcze miejscami trawniki.
Wracamy tą samą aleją, którą rozpoczęliśmy nasz spacer. Jeszcze tylko spojrzenie na pałac…
Słońce powoli zaczęło chylić sie ku zachodowi. Dziękuję za towarzystwo w tym spotkaniu z historią. Ciekawa jestem, czy któryś z moich Czytelników był na tyle cierpliwy, by przejść ze mną przez wszystkie pięć odcinków…Jeśli jest ktoś taki, to proszę o kontakt. Chciałabym zapytać o wrażenia po zapoznaniu sie z tą relacją.
W przyszłym roku, 2012 park żywiecki będzie obchodził 300-lecie istnienia. Mam nadzieję, że uda mi się znów odwiedzić Żywiec w tym czasie., a to co zarejestruje obiektyw mego aparatu, pokażę tutaj, jako uzupełnienie tego tematu.